Dyspensa Warszawska AD 2015

Jak ktoś nie pości, to wcale przez to nie przestaje być katolikiem. Enuncjacje jednej pani o tym, że na Wigilię czy w Wielki Piątek, już nie pamiętam, wyciąga se parówki, mogą mieć znaczenie conajwyżej dla parówek tych producenta. Poza tym nie tylko parówki, ale i prawdziwsze mięso, nie tylko z biedronki, ale i z kwasami omega z wieloryba, bywa niezdrowe. Ale ktoś, kto pości ze względów zdrowotnych, wcale przez to nie wypełnia katolickich przykazań. Tak samo ktoś, kto spodziewałby się za pomocą grillowania stać się moralnie lepszy, raczej nic niezwykłego nie osiągnie. No chyba żeby został świętym Wawrzyńcem, który sam nie bał się być zgrillowany.

Była już Warszawska Biblia, a nawet niejedna, była też warszawska konfederacja bardzo chrześcijańska, dzięki której Polska słynęła z wolności religijnej i wartości humanistycznych. 28 stycznia zresztą zawiązana 442 i pół roku temu, że jest co wspomnieć przy innych poważnych obchodach, jak wyzwolenia Auschwitz czy tygodnia jedności chrześcijan. A teraz co wspominać będziemy początkiem sierpnia, gdy  w pamięć zapadnie warszawska dyspensa?

Pewnie tak to było, że przedstawiciele Partii i Rządu zaprosili Arcybiskupa na obchód rocznicowy, szepnąwszy zarazem: „a może by tak też i dyspensę”? Miało być to świadectwem uczuć religijnych, lecz bardziej Arcypasterza, roztkliwionego tym, że oto jego proszą. Nie „o to”, a nawet nie „proszą”, lecz „jego”. Wieluż duchownych i świeckich myli dziś wiarę w Boga z przyjaźnią sług Jego. Wielu do kościoła chodzi i działa aktywnie w dobrej wierze po to jedynie, by ich księdzu nie było przykro. Inni nie chodzą, myśląc że źle robią tak księdzu. A wielu pasterzy myśli, że wychowuje wiernych swoją „fajnością”. „Niczego dla siebie nie chce nasz ksiądz” – pod niebo wynoszą takich duchownych, samoadorując się wszyscy. Otrzymali już swoją zapłatę, mówił na to Jezus.

Niczego dla siebie nie chciał też Arcybiskup Metropolita, bowiem nie może dyspensą obdarzyć sam siebie. Zapragnął jedynie nabożnej modlitwy dyspensowanych za poległych. I pomyślał sobie, ze nagrillowawszy do woli w ten właśnie piątek, wszyscy wzniosą się szlachetnie z duchem modlitwy i pojmą ofiarę za nich złożoną.

Nie, wcale nie powstańców. Fajnego Arcybiskupa. Został on, jak mówią to ruscy, realnie podstawiony przez swoje partyjno-rządowe owieczki.

Pozostaje teraz spodziewać się, że na pierwszego września Archidiecezja Warszawska zafunduje wszystkim uczniom w celu zachęty do odprawienia pierwszego piątku – wielkie rogi obfitości. Bo jeśli chodzi o całoroczną naukę religii, lub nawet i bierzmowanie – to tutaj już będzie trzeba pewnie zwrotu ze złożonych w ciągu roku ofiar. Wtedy nawrócą się wszyscy i przyjmą odsetkę.

Tagi: , ,

Dodaj komentarz